Seksualne idealy kosciola

 Seksualne ideały kościoła

Część 2 poprzedniego wpisu. 

Spółkowanie powinno odbywać się bez rozkoszy. Ideałem był akt „na sucho”– nie dawał przyjemności i służył wyłącznie celom prokreacji. Odbywać się miał w ciemności albo z zamkniętymi oczyma, w żadnym razie w niedzielę, dni świąteczne i w okresie postu, oczywiście nie podczas menstruacji i ciąży. Miłość zmysłowa, naturalne dopełnienie głębszego uczucia łączącego małżonków, nie pasowała do –.
Instytucji, powołanej do produkowania dzieci. Dążenie do rozkoszy zostało przez Kościół wyjęte spod prawa. Rozkosz seksualną – efekt pożądania – Kościół starał się eliminować, posługując się wizją wiecznych kar piekielnych.


 

 

 Ideałem według Ojców Kościoła było bliskie współżycie z kobietą, jednak bez kontaktów seksualnych. Drugie małżeństwo wdowy było zatem przyjmowane z niechęcią, a często wręcz potępiane. Z pism Tertuliana wyziera paniczny strach, że gdyby on pierwszy umarł, jego żona mogłaby po raz drugi wyjść za mąż. Był on zagorzałym przeciwnikiem powtórnego zamążpójścia i gorącym zwolennikiem cnotliwego wdowieństwa. Wdowy, które decydowały się na ponowne małżeństwo, nazywał bezbożnymi wszetecznicami, a pragnienie posiadania dzieci uważał za z gruntu niechrześcijańskie. Najchętniej w ogóle zabroniłby małżeństw. Hieronim, którego siostra zgrzeszyła z księdzem, podkreślał, że kobieta, u której ustało krwawienie miesięczne, nie jest już właściwie kobietą, gdyż „nietęskni już do mężczyzny”.

Tymczasem w chrześcijaństwie miało być miejsce dla osobistego doświadczenia miłości Boga, otwartej dla wszystkich – zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet – gdzie cielesność miała mieć swoje naturalne i zgodne z wolą Bożą miejsce.
Miejsce. Historia Kościoła stała się jednak historią panowania kasty celibatariuszy nad rzeszą żonatych.
Kościół ingerował w najintymniejsze sfery życia małżeńskiego. Klemens Aleksandryjski na początku III wieku uważał, że mężczyzna popełnia cudzołóstwo z własną żoną, gdy obcuje z nią w małżeństwie jak z ulicznicą. Nie zgadzał się na stosunki z ciężarną oraz między małżonkami w starszym wieku, uznając je za sprzeczne z ideałem chrześcijańskim.

Ambroży, biskup Mediolanu, zmarły w 397 roku, twierdził, że właściwym celem małżeństwa jest płodzenie dzieci. Dlatego i on potępiał surowo stosunek z ciężarną kobietą. Żaden z Ojców Kościoła nie pisał o małżeństwie bardziej.
Żaden z Ojców Kościoła nie pisał o małżeństwie w sposób bardziej obraźliwy ani nie gardził płciowością w większym stopniu niż Hieronim, zmarły w 420 roku. To on stwierdził: „Kto jest zbyt namiętnym kochankiem swej żony, jest cudzołożnikiem”.
Kościół ingerował w najintymniejsze pożycie małżonków i nadal to czyni. O cudzołóstwie z własną żoną mówił nawet Jan Paweł II, definiując je jako sytuację, w której celem zbliżenia jest jedynie zaspokajanie przyjemności, a nie prokreacja.


Prokreacja.


W kwestii cudzołóstwa kobieta zawsze stała na straconej pozycji. W judaizmie mężczyzna cudzołożył, gdy obcował seksualnie z żoną innego mężczyzny, natomiast dla kobiety każdy stosunek pozamałżeński był uznawany za cudzołóstwo. Wynikało to z faktu, że kobieta była traktowana nie jako partner, lecz jako własność mężczyzny. Czyn cudzołożny uszczuplał prawo własności mężczyzny, dlatego stosunek mężczyzny z kobietą niezamężną nie był uznawany za akt cudzołożny.
Stosunki z ciężarna oraz między małżonkami w starszym wieku – były one sprzeczne z ideałem chrześcijańskim.


Jezus nauczał o nierozerwalnej jedności małżonków. Jego nauka o znaczeniu stawania się jednym ciałem, jako o jedności nierozerwalnej, podważała tradycyjne pojmowanie cudzołóstwa, które stawiało mężczyznę w pozycji uprzywilejowanej.
Uprzywilejowanej. Uchylono również prawo do wielożeństwa, które w czasach żydowskich cieszyło się boską akceptacją. Oczekiwano, że mężczyzna zakładający rodzinę nabył już doświadczenia seksualne, podczas gdy kobieta musiała pozostać nietknięta aż do chwili ślubu. 

Czyż nie obowiązywał – gorący w cześć kobiety zwyczaj – publicznego świadczenia, że w nocpoślubną odbyła się defloracja. Nie wywieszano na widok publiczny zakrwawionego prześcieradła z małżeńskiej łożnicy – najlepszego dowodu na to, że mężczyzna skonsumował to, co kobieta chroniła do chwili ślubu?
Jezus mówił o nierozerwalności małżeństwa i stał na straży praw kobiet. I rozwód w kościele katolickim jest do dziś niemożliwy, choćby mąż upijał się regularnie i maltretował swą żonę, ona powinna stać przy nim do końca. W kościołach wschodnich i protestanckich dopuszcza się możliwość rozwodu. Na przykład z powodu cudzołóstwa i wszeteczeństwa.
Jednak to nie małżeństwo, a stan bezżenny stał wyżej w hierarchii wartości. Zakaz zawierania związków małżeńskich przez księży wynikał z przekonania, że kontakty seksualne pozbawiają zdolności do służenia Bogu – przekonania rozpowszechnionego niegdyś w pogaństwie.

Na Wschodzie, gdzie eucharystię odprawiano zazwyczaj tylko w określone dni, kapłanom nie wolno było współżyć cieleśnie z kobietami tylko w tych dniach. Do dziś w Kościele prawosławnym księża mogą się żenić i wychowywać potomstwo.
W Kościele rzymskokatolickim sytuacja jest inna. Na Zachodzie, gdzie nabożeństwa odbywają się codziennie, od żonatych kapłanów wymagano całkowitej wstrzemięźliwości. Celibat w chrześcijaństwie jest zatem zjawiskiem wyłącznie katolickim.
Od III wieku przyjęto, że po święceniach kapłan ma pozostać w stanie bezżenności, co miało zwiększyć jego prestiż w oczach wiernych, którzy pod wpływem Ojców Kościoła zaczęli postrzegać małżeństwo jako grzeszne.

 „Podstawą małżeństwa i podstawą rozpusty jest ten sam akt. Dlatego mężczyzna postępuje najlepiej, jeśli nie tyka kobiety” – pouczał Tertulian. Według Justyna, czołowego apologety z II stulecia, wszelkie zaspokojenie popędu płciowego jest grzechem, a wszelkie małżeństwo bezprawne, bo związane z folgowaniem niecnej żądzy.
Św. Augustyn obiecywał dzieciom, które zachowują niewinność, znacznie lepsze miejsce w niebie niż ich rodzicom. Pragnął, by nikt się już nie pobierał, dzięki czemu szybciej nastąpi koniec świata. Według Hieronima małżonkowie żyją „niczym bydło” i spółkowanie z kobietami upodabnia mężczyzn do „świń i innych nierozumnych zwierząt”.


Znamienny jest fakt, że ślub kościelny w katolicyzmie istnieje dopiero od XIV wieku, a ceremonie ślubne zaczęto odprawiać wewnątrz kościołów dopiero w tym samym okresie. Nic dziwnego, skoro Tertulian grzmiał: „Czyż dopełnienie małżeństwa różni się od nierządu? Nie, w obu przypadkach chodzi o cielesne zespolenie!

Pragnąć tego oznacza pragnąć nierządu, jak powiedział Pan”. Dlatego seks między małżonkami był dopuszczalny wyłącznie w celach prokreacyjnych, co jednak przeszkadzało w praktykach religijnych. W myśl zaleceń kapłanów, należało unikać intymnych zbliżeń na kilka dni przed przystąpieniem do komunii. Hieronim zaś twierdził: „Kto wypełnia obowiązki małżeńskie, nie może być wytrwały w modlitwie”.


Od wczesnego średniowiecza po późny renesans w spisach kobiet pojawiających się na papieskich dworach można było znaleźć zarówno święte, godne wiary, jak i upadłe, rozpustne. Kilka przykładów przypomnimy w dalszej części tego rozdziału.
Niemniej jednak zawsze tym przykładom towarzyszyła myśl o grzechu i potrzebie zbawienia. Wybitni myśliciele Kościoła dowodzili w specjalnych traktatach, że życie intymne „miało swój korzystny wpływ na psychikę duchownych”. 

Św. Tomasz musiał znaleźć usprawiedliwienie dla grzesznych mężczyzn.
Musiał znaleźć usprawiedliwienie dla duchownych mężczyzn. W życiu grzesznym, ktoś musiał być winny za grzechy. Wszystkiemu ostatecznie winna była kobieta. W.
„Samej jej naturze leżała lubieżność, rozwiązłość i nienasycenie. Im była urodziwsza, tym więcej miała w sobie naturalnych skłonności do grzechu”.

O grzech można było się prawie wcale nie martwić, kiedy kontakty odbywały się z bezbożnymi i rozpustnymi prostytutkami. Duchowny mężczyzna, kiedy zadawał się z taką niewiastą, ponosił mniejszą winę. Gorzej było w przypadku kobiet „pełnych cnót i pobożnych”.


Związek z kobietą biskupi obradujący w Bazylei uznali za szczyt zepsucia. W interesującej ocenie dysput soborowych znajdujemy stwierdzenie, że „wytrysk nasienia jest zjawiskiem nie tylko naturalnym, lecz także zdrowym i niezbędnym dla zachowania równowagi psychicznej, w związku z czym nierząd stanowi dla nieżonatych – w tym oczywiście dla sług Bożych – czynność nie tylko nieuniknioną, lecz wręcz konieczną”.
Dla sług Bożych – czynność nie tylko nieunikniona, lecz zgoła konieczną”.
Warto przypomnieć, że święci mężowie preferowali takie rozwiązanie, mając na uwadze przestrogę Arystotelesa: „jeżeli żołnierze nie mają kobiet, wykorzystują mężczyzn”.

Nie było grzechu bardziej ciężkiego niż ten. Chrześcijanie popełniali grzech ciężki, gdy cieleśnie obcowali z Żydami lub Żydówkami oraz poganami lub pogankami, ponieważ ci byli utożsamiani z diabłem. Tak jak w Starym.
Tak jak w Starym Testamencie – homoseksualizm był najohydniejszą z praktyk.

 
Dwór papieski Aleksandra VI, szczególnie za sprawą jego syna Cezara, był znany z rozpasania. Zachowały się opisy orgii organizowanych przez dostojnych krewnych Jego Świątobliwości. „Wieczorem książę Valentino zorganizował w swoich komnatach w Watykanie biesiadę z pięćdziesięcioma czcigodnymi dziewkami, zwanymi kurtyzanami. Po posiłku najpierw ubrane, a potem nagie tańczyły z służbą i innymi gośćmi”. Dalej: „Papież, Cesare i jego goście przyznawali nagrody tym, którzy mieli z tymi dziewkami najwięcej stosunków, w postaci jedwabnej bielizny, obuwia i birety. Przedstawienie było publiczne, a nagrody rozdzielano zwycięzcom na podstawie werdyktu współuczestników”.
Zwycięzcom na podstawie werdyktu współuczestników”. To relacja prawdziwa, ponieważ jej autor był świadkiem wydarzeń – papieskim mistrzem ceremonii. W tym czasie papież, niby pod pretekstem choroby, nie wziął udziału w kościelnych uroczystościach Wszystkich Świętych w bazylice św. Piotra.

Do Rzymu przybywały wtedy z całej Europy rzesze prostytutek. Wabione blaskiem bogactw i hojnością duchownych protektorów, uważały, że tylko tam osiągną szczyty. O międzynarodowym charakterze uciech i rozpusty watykańskiej świadczą „nazwiska” głównych bohaterek. Najsłynniejsze nazywały się:

 Najsłynniejsze z nich to Beatrice Spagnola, La Grechetto oraz Beatrice da Ferrara, które pochodziły z Hiszpanii, Grecji i Ferrary. Inne, już lokalne, to Imperia i Hortensja. Karierę rozpoczynały najczęściej w gospodach w pobliżu pałaców apostolskich. Najsłynniejszą z nich była gospoda Tierra, położona niedaleko Zamku św. Anioła, po drugiej stronie Tybru, niemal dokładnie naprzeciw Zamkowi – najstarszego i najsłynniejszego domu rozpusty z czasów wielkich kurtyzan Teodory Starszej i jej córek.
Rzymskie „donny” – Meretrix honesta, miały nawet swoje kościoły. Arentino informuje, że spotykały się głównie w Kościele św. Augustyna i Santa Maria della Pace przy Piazza Navona w centrum Rzymu. Kościoły te służyły, aż nazbyt często, nie tylko jako miejsce schadzek z wielkimi duchownymi, ale także do poszukiwania nowych kandydatów do uciech.

Sposoby ekspozycji rzymskich kurtyzan w oknach burdeli, czerwone rękawiczki i czerwone poduszki, dowodzą, że w tej dziedzinie do dziś nie zaszło zbyt wiele zmian. Zabezpieczenie przyszłości kurtyzan poprzez ich małżeństwa z przedstawicielami dobrych rodów było zwyczajem epoki i przykładem, że i tą drogą można było osiągnąć wielkie sukcesy, pod warunkiem jednak znalezienia wpływowych protektorów.Sposoby ekspozycji rzymskich kurtyzan w oknach burdeli, z czerwonymi rękawiczkami i poduszkami, dowodzą, że w tej dziedzinie niewiele się zmieniło.
Zabezpieczenie przyszłości kurtyzan poprzez małżeństwa z przedstawicielami dobrych rodów było powszechnym zwyczajem epoki, a także przykładem, że i tą drogą można było osiągnąć wielkie sukcesy – pod warunkiem znalezienia wpływowych protektorów.
Słynna rzymska kurtyzana Fiametta, „nieźle musiała dawać się we znaki”,
skoro w 1479 roku kardynał Ammannati, jako jej kochanek, zostawił w testamencie.
Wcale niemały spadek dla oblubienicy. Za zgodą papieża Sykstusa IV kurtyzana otrzymała „z woli Boga” pokaźny majątek oraz wielką posiadłość. Szczodry dar,
sprawił, że Fiametta stała się dla młodych, bogatych Rzymian łakomym kąskiem.

Nie dość, że była biegła w swoim fachu, to jeszcze bogata. Wkrótce znalazła sobie jeszcze atrakcyjniejszego kochanka niż zmarły kardynał – syna papieża Aleksandra VI, Césara Borgię. Choć w kronikach nazywana jest „panną o szczególnej piękności”, w chwili, gdy znajdowała się w łożu z osiemnastoletnim Césarem, mogła być raczej jego matką niż kochanką.


Dla Żydów przesiedlonych przez króla Nabuchodonozora do Babilonu, zwyczaj prostytucji był czymś odrażającym. To jednak dzięki nim termin „nierządnica babilońska” zyskał na znaczeniu.

Tymczasem w swoim środowisku „święte” prostytutki cieszyły się społecznym szacunkiem. Po zakończeniu kariery zwykle nie miały problemów ze znalezieniem męża. W niektórych rodzinach funkcja ta przechodziła z matki na córkę. W małoazjatyckim Tralles odnaleziono inskrypcję ku czci Aurelii Emilii, kapłanki Adonisa, mitycznego kochanka Afrodyty, greckiej bogini miłości. Na rozkaz boga służyła mu jako święta nierządnica, tak jak wcześniej jej matka i inne kobiety z jej rodziny.

Przywoływany już mistrz ceremonii na dworze Aleksandra VI – Burchard,
pozostawił w swoich wspomnieniach wiele opisów odnoszących się do rzymskich kurtyzan.
Opisuje między innymi ciekawy przypadek służącej kurtyzany Cordetty, Barbary. Okazało się, że Barbara była mężczyzną, a do tego Maurem – poganinem. Dworowanie sobie z kościelnymi dostojnikami nie mogło być tolerowane. Cordetta wprawdzie obeszła się bez kary, ale „Barbara” musiała oddać życie. Została uduszona stalową obręczą, a jej ciało publicznie spalone na Campo di Fiori, ku przestrodze innych.

 14 maja 964 roku, mając 26 lat, jak pisze kościelny historyk, „był już u kresu swojego haniebnego żywota: zginął śmiertelnie ugodzony w głowę przez diabła w czasie cudzołóstwa w domu zamężnej kobiety”. Według historyka tym diabłem była epilepsja, według innych – zdradzony mąż. W oficjalnych kronikach kościelnych czytamy, że Jan XII zmarł „wskutek rozwiązłości swojej”. Kiedy zdradzony mąż
wrócił wcześniej do domu – zastał Jana w łożu ze swoją małżonką. Karą była chłosta łańcuchem. Oczywiście mąż nie wiedział, że tak okrutnie rozprawia się z najwyższym dostojnikiem Kościoła. Niemal nieżywego papieża, bez odzienia, wyrzucił przez okno. Tak skończył swoją wędrówkę po ziemskim padole Ottaviano, papież Jan XII, wnuk Marozi. 


















































 

Komentarze