Nauki Ojców Kościoła o seksie i kobietach
Seks bez kobiet był postrzegany jako grzech najcięższy. Im piękniejsza była kobieta, tym bardziej przypisywano jej naturalne skłonności do grzechu. Kobieta, ulegająca żądzy, była w oczach Ojców Kościoła gorsza od zwierząt, które po zapłodnieniu tracą zainteresowanie stosunkami seksualnymi, podczas gdy kobiety nigdy nie mają dość.
W niniejszym zbiorze
przedstawiamy interesujące zagadnienia, oparte na obszernych cytatach z
książki „Kobiety Watykanu” autorstwa Roberta A. Haaslera.
Głównym
źródłem informacji w tej książce są kroniki Kościoła, spisane przez jego
przedstawicieli – mnichów, biskupów i kardynałów.
W Kościele
katolickim kobieta traktowana jest jako twór zastępczy, niedoszły
mężczyzna, lokujący się na poziomie dziecka. Święty Tomasz z Akwinu
twierdził, że kobieta „potrzebuje mężczyzny nie tylko do płodzenia i
wychowania dzieci, ale także jako swego władcy”, który ma większy rozum,
siłę i cnotę.
Ewa, według Ojców Kościoła stała się ucieleśnieniem zła. A przecież
biblijna opowieść o stworzeniu pierwszych ludzi mówi, że kobieta jest w pewnym.
Sensie darem bożym dla mężczyzny. Dając mu kobietę, Bóg ofiarowuje mu istotę, którą może pokochać i dzięki której pozna miłość.
Kobieta jest dopełnieniem mężczyzny, tak jak mężczyzna jest dopełnieniem kobiety.
Tymczasem
biblijna opowieść o stworzeniu pierwszych ludzi mówi, że kobieta jest w
pewnym sensie darem Bożym dla mężczyzny. Adam był jednak człowiekiem
bezwolnym, zdawał się mówić: „Jakim mnie, Panie Boże, stworzyłeś, takim
mnie masz”. Ewa, pragnąc posiadać siebie, stała się przyczyną grzechu
pierworodnego.
I tak z biblijnej opowieści o uwiedzeniu Adama
przez Ewę wynika dominacja mężczyzn nad kobietami, Ewa zaopatrzona
została zaś w jabłko, które stało się jej nieodłącznym atrybutem,
wyobrażeniem grzechu. Zerwanie jabłka, skuszonego przez szatana,
doprowadziło do poznania dobra i zła, które ograniczyło się do
rozpoznawania własnej nagości i wywoływanego nią pożądania seksualnego. I
tak seks stał się grzechem odpowiedzialności zbiorowej – kara ta spadła
tymsamym na wszystkie kolejne pokolenia kobiet: „Obarczę cię
niezmiernie wielkim.
Trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi.
Będzie kierowała swe pragnienia, on zaś panował będzie nad tobą”.
Opowieści o biblijnych kobietach siłą rzeczy są, więc opowiadaniem o ich
mężach, synach – bo to przecież oni decydowali o ich losach. A byli bezwzględni.
Jak
Abraham, który raczył się wdziękami pięknej, acz długo niepłodnej żony,
ale niezawahał się kupczyć nią przy, byle okazji, jeśli na drodze
stanął mu ktoś potężniejszy niż on. Robił to dla zysku i bezpieczeństwa,
mając prawo rozporządzać ciałem i wolnością Sary.
Podobnie
zachowywał się Lot wobec swych córek. Gdy przyjechali do niego goście, a
rozpustni mieszkańcy Sodomy chcieli z nimi poswawolić, wtedy Lot
zdecydował się oddać własne córki, byle tylko nie pogwałcić świętego
prawa gościnności. Kupczył ich godnością, by chronić godność mężczyzn.
Mógł to zrobić, bo godność kobiety miała na kartach Biblii znacznie
mniejszą wartość niż godność mężczyzny. Była godnością gorszej
kategorii, bo naznaczona seksualnością.
Determinacja kobiet w
kwestii seksualności ukazana jest w historii córek Lota. Kiedy ich matka
zamieniła się w słup soli, a świat pod postacią Sodomy i Gomory uległ
zagładzie i zostały sam na sam z ojcem, dla podtrzymania gatunku córki
Lota spiły ojca i spółkowały na zmianę z nim. Przeświadczone, że w
obliczu zagłady, na nich spoczywa troska o przetrwanie gatunku
ludzkiego. Nie zawahały się, nawet przed kazirodztwem.
Ta postawa
została przyjęta z uznaniem przez Orygenesa, który uznał, że nie można
potępić córek Lota, które z braku mężów zapewniły sobie potomstwo przez
seksualne obcowanie z własnym ojcem. Po tym akcie, gdy stały się płodne i
urodziły synów, całkowicie zrezygnowały ze współżycia. Dla Orygenesa
były budującym przykładem dla innych kobiet, które niestety nieustannie
ulegały żądzy, gorsze od zwierząt, które po zapłodnieniu przestają
pragnąć stosunków seksualnych.
O Jakuba zaś rywalizowały dwie siostry – Rachela i Lea, posiadał je obie i obie
uważane
są za pramatki Izraela. Logiczna konsekwencją propagowanej przez
Biblię. Dominacji mężczyzn nad kobietami było bowiem, że mężczyzna
zależnie od stopnia swej zamożności mógł sobie pozwolić na wiele żon, a
także na konkubiny.
Kobieta natomiast była zobowiązana do
bezwarunkowej wierności jednemu mężowi. Dopiero około 1000 roku n.e.
rabbi Gerschom ben Jechuda z Moguncji ogłosił jednożeństwo jako
obligatoryjne dla Żydów w Europie.
Związkiem obligatoryjnym, w każdym razie dla Żydów mieszkających w Europie.
Nic więc dziwnego, że Dawid bez skrępowania sięgał po żony innych.
Podporządkowanie
kobiety mężczyźnie stało się postulatem teologów na przestrzeni dziejów
Kościoła i jest nim nadal w zdominowanym przez mężczyzn Kościele
współczesnym. Na domiar złego, ma charakter dogmatu, odwołującego się do
woli Boga.
Tertulian nazwał kobietę „bramą, przez którą
wdziera się diabeł”, przypisując jej winę za śmierć Jezusa. To ona
dopuściła do siebie diabła, pierwsza naruszyła boskie prawo i skusiła
szlachetnego mężczyznę. Z uwielbieniem Tertulian przywoływał cytat z
Nowego Testamentu, w którym chwaleni są ci, „którzy z kobietami się nie
splamili”.
W przypadku apostoła Jana Ojcowie Kościoła, akcentują jego dziewiczość, za
plus, przypisując mu to, że ponoć nie znał przyjemności zmysłowej, jaka daje kobieta.
Orygenes,
zapatrzony w ten wizerunek, jako dwudziestoletni młodzieniec pozbawił
się męskości. Sam pozbawił się męskości. Zarówno on, jak i inni Ojcowie
Kościoła stają się fanatykami czystości, traktującymi seks jako zło, a
każdą kobietę jako.
Naśladowczynie biblijnej Ewy, która dała się skusić diabłu.
Najlepszym
przykładem tej schizofrenii jest św. Augustyn, który w młodości i w
wieku dojrzałym folgował namiętnościom swojego ciała, mając dwie
kochanki i dziecko z pierwszą z nich.
Dopiero po chrzcie,
posiłkując się przykładami z własnego bogatego życia erotycznego, uznał
Ewę za przyczynę wszelkiego zła. Był bardzo niezadowolony z faktu, że
akt płciowy nie może się odbyć bez podniecenia erotycznego.
Rozpowszechniał brednie, że penis, w odróżnieniu od ręki czy języka,
poddaje się wyłącznie emocjom, za nic mając nakazy woli i rozumu.
Dlatego człowiek wstydzi się, spełniając akt płciowy. Gdyby człowiek nie
został wygnany z raju – i to przez zachowanie Ewy – mógłby płodzić w
stanie obojętności emocjonalnej.
Żadna sprawa nie absorbowała
Ojców Kościoła tak, jak życie seksualne wiernych. Dlatego biskupi
zażądali od kobiet wyparcia się ich płci. Jedynym.
Ratunkiem dla
kobiet miało być odrzucenie seksu, czyli zachowanie dziewictwa albo.
rezygnacja z życia erotycznego po ustaniu zdolności rodzenia lub śmierci
małżonka.
Zalecali, więc praktyki ascetyczne, które miały na celu unikniecie macierzyństwa,
wyrzeczenie się własnej płci i uwolnienie od winy przez jej „odkupienie”. W cenie było „umartwianie ciała”.
Jest też i w cenie dzisiaj, skoro papież Jan Paweł II na ołtarze wyniósł.
Błogosławiona Kingę – tę, która nie chciała współżyć z własnym mężem i stawia ją.
Jako wzór do naśladowania młodym kobietom. Gdyby pójść za tym głosem, to.
Gdyby
pójść za tym głosem, konsekwentna abstynencja seksualna, czy wręcz
„świętość” wymagana od kobiet mogłaby spowodować wymarcie ludzkości.
Kobieta
w Kościele została pozbawiona odpowiedzialności za własną seksualność.
Atrybuty jej płci uznano za oręż szatana, którym ów posługiwał się, aby
„skusić” także mężczyzn. Kusiła również aniołów, bowiem według nauk
głoszonych przez Kościół, jedną z przyczyn ich buntu był fakt, że
nawiązywali oni stosunki seksualne z ziemskimi kobietami. Kobieta
podlegała bezwarunkowo mężczyźnie, ponieważ, jak głosił w kazaniu o
płazach biskup Bazyli, mężczyzna jest częścią Kościoła, „i to częścią
najprzedniejszą”.
Tymczasem męskie kompleksy i poczucie winy w
Kościele prowadziły do pogardy dla natury ludzkiej. Jej źródłem był
zafałszowany obraz seksualności, utożsamianej wyłącznie z kobietą. Nic
więc dziwnego, że Zenobiusz z Werony uznał „podeptanie natury” za
najchwalebniejszy przejaw cnoty chrześcijańskiej.
W cenie była asceza. Bazyli zabraniał, więc wiernym nie tylko wszelkich.
Uciech, ale i śmiechu. Kazał spuszczać wzrok, zaniedbywać fryzurę, chodzić w.
Nędznym odzieniu. Laktancjusz nawet w zapachu kwiatu dopatrywał się szatana –.
Zabraniał, więc patrzyć na nie, a broń Boże wąchać. Największą konsekwencja.
Chrześcijańskiej ascezy stało się jednak poniżenie kobiety. Według klerykalnej skali
ocen,
kobiety były ludźmi drugiej klasy. Nie tylko zabroniono kobietom nosić
jakiekolwiek ozdoby, ale najchętniej widziano by je ostrzyżonymi do
gołej skóry. Do
Świątyni niewiasta powinna wchodzić zakryta, a
obowiązkowo zakładać coś na głowę. Obyczaj ten jeszcze do dziś
obowiązuje np. na południu Włoch. Także i w.
Polsce, np. w katedrze
gdańskiej, nie wolno kobietom wchodzić w wydekoltowanych sukniach, czy w
mini. Kobiety w oczach Ojców Kościoła stanowiły niebezpieczeństwo
moralne.
Szczególnym tabu, przejętym przez chrześcijan od starożytnych, był
stosunek z kobietą miesiączkującą. Wielcy teologowie XIII wieku, Albert
Wielki, Tomasz z Akwinu i Duns Szkot uważali, że przekroczenie tego
zakazu jest grzechem śmiertelnym. W Starym Testamencie kobieta
miesiączkująca przez siedem dni była nieczystą. I wszystko, czego
dotknęła, stawało się nieczyste, i każdy, kto je dotknął stawał się
nieczysty. Ojcowie Kościoła przejęli od pogan przekonanie, że stosunek z
kobietą miesiączkującą może zaowocować dziećmi chorymi mającymi ropną
surowicę lub zakończyć się tym, że jego owocem będzie martwy płód.
Jeszcze i dziś pokutuje głupie przeświadczenie, że ludzie kalecy mieliby
być poczęci w trakcie miesiączki.
Wartościowano też kobiety pod
względem ich urody i wpływu jej na wzrost pożądliwości u mężczyzn.
Teolog Piotr Kantor zmarły w 1197 roku, uważał, że stosunek z piękną
kobietą jest obciążony większym grzechem, gdyż bardziej cieszy. Św.
Tomasz z Akwinu uważał, że i tak wszystkiemu jest winna kobieta, gdyż w
samej jej naturze leży lubieżność, rozwiązłość i nienasycenie, im była
bardziej urodziwa.i upodabnia
mężczyzn do „świń i innych nierozumnych zwierząt”.
W Rzymie
kancelaria papieska reperowała budżet pieniędzmi, ściąganymi z
utrzymywanych przez siebie burdeli. Rozpusta duchownych tak się
rozpowszechniła, że przestano ją uważać za występną. W ciągu całego
średniowiecza spora część duchownych miewała całe gromady konkubin, a w
ich mieszkaniach roiło się od dzieci, nierząd kwitł też w licznych
klasztorach. Kościół miał w wielkiej pogardzie nie tylko kobiety, ale i
małżeństwo.
Jednak, skoro już nie ma innego wyjścia, należy
przynajmniej ograniczyć seks do małżeństwa. Od czasów Tertuliana Ojcowie
Kościoła redukowali miłość i małżeństwo do zjawisk czysto
biologicznych. Małżeństwo to była ostoja zalegalizowanej przez Kościół
rozpusty. Zresztą zalegalizowanej niechętnie. Znamienny jest fakt, że
ślub kościelny istnieje w katolicyzmie dopiero od XIV wieku. I dopiero
od XIV wieku udziela się ślubów wewnątrz kościołów. Nic dziwnego, skoro
Tertulian grzmiał: „Czyż dopełnienie małżeństwa różni się od nierządu?
Nie, w obu przypadkach chodzi o cielesne zespolenie!
Pragnąć tego
oznacza pragnąć nierządu, jak powiedział Pan”. Dlatego seks między
małżonkami dopuszczalny był wyłącznie w celach prokreacyjnych.
Przeszkadzał jednak w praktykach religijnych. Dlatego w myśl zaleceń
kapłanów, należało już kilka dni wcześniej przed przystąpieniem do
komunii wystrzegać się intymnych zbliżeń. Hieronim zaś twierdził: „Kto
wypełnia obowiązki małżeńskie, nie może być wytrwały w modlitwie”.
Tomasz
z Akwinu cynicznie pytał: „Nie wiem, do jakiej pomocy mężczyźnie
została stworzona kobieta, jeśli wykluczymy cel prokreacji. Dlaczego,
mimo to cel ten się wyklucza, nie rozumiem. Jeśli kobieta nie została
dana mężczyźnie do pomocy w rodzeniu dzieci, w takim razie do czego?
Może do tego, by razem uprawiali ziemię?
W takim razie lepszą pomocą
dla mężczyzny byłby mężczyzna. To samo tyczy się pociechy w samotności. O
ileż przyjemniejsze jest życie i rozmowa, gdy mieszkają ze sobą dwaj
przyjaciele niż mężczyzna i kobieta”.
Nawet dziś znajdują się w Kościele
zwolennicy poglądu, że kobiety nadają się tylko do rodzenia, do
wszystkiego zaś, co ma związek z duchem, czy inteligencją nie mają
wystarczających kwalifikacji.Twórcą słynnych trzech K (Kinder, Kuche,
Kirchę) był zmarły w 1274 roku święty Augustyn. Uważał, że kobieta jest
jedynie pomocą w płodzeniu i pełni rolę pożyteczną w gospodarstwie
domowym. Do dzieci doszła, zatem kuchnia. Że kobieta ma być religijna –
rozumiało się samo przez się. Powinna gorliwością religijną, odpokutować
grzech Ewy.



























































Komentarze
Prześlij komentarz