Zdrowy seks w średniowieczu
Fragmenty : Gesunder Sex im Mittelalter (Tłumaczenie google)
Streszczenie: Chociaż „moralność seksualna” schrystianizowanej Europy, z jej ideałem czystości („eunuchowie dla Królestwa Niebieskiego”) i ograniczeniem seksualności do prokreacji jedynie w kilka dozwolonych dni, grzeszność nawet tego aktu itd., jest częścią powszechnie znanego obrazu średniowiecza, często pomija się istnienie przeciwstawnego dyskursu w tamtej epoce. W medycynie stosunek płciowy był rzeczywiście uważany i zalecany jako środek zaradczy w starożytnej tradycji patologii humoralnej.
Znawca medycyny arabskiej, Constantin us Africanus, opublikował w XI wieku dzieło „De coitus” po łacinie. Zarówno w literaturze naukowej, jak i w rodzimych księgach domowych, zbiorach przepisów kulinarnych i traktatach astrologicznych, istnieją wskazówki, kiedy i jak seks może być zdrowy. Na przykład B. Gerard von Berry (koniec XII wieku) w przypadkach nieodwzajemnionej miłości – amor heros, stan traktowany poważnie jako choroba, w przeciwieństwie do dzisiejszych czasów – częste stosunki seksualne, że zmieniającymi się partnerami.
Dla autora Tacuinum sanitatis, stosunek płciowy niczym nie różni się od ziół, czy muzyki jako środka przywracającego równowagę płynów ustrojowych. Teksty ginekologiczne również traktują kobiecy orgazm pozytywnie, na co w innych rodzajach tekstów w społeczeństwie patriarchalnym poświęcano niewiele uwagi; udzielane są nawet szczegółowe porady dotyczące stymulacji manualnej, leków zwiększających libido i tym podobnych, aby ułatwić zapłodnienie. Według źródeł pisanych i obrazowych, temat ten sięga początku XVI wieku, do wirtembergijskiego lekarza Alexandra Seitza, który sprzeciwiał się kościelnemu zakazowi seksu przedmałżeńskiego oraz do tekstów satyrycznych opartych na seksie jako lekarstwu.

Średniowieczna seksualność była ograniczona normami Kościoła katolickiego, które zezwalały legalnie małżonkom na współżycie wyłącznie w celu prokreacji i tylko przez kilka tygodni roku. Nawet ten legalny seks był uważany przez wielu teologów za grzeszny.
W historii seksualności epoka ta jest rzeczywiście znana jako okres największego tłumienia naturalnych instynktów, jako okres dominacji katolickiej moralności przymusowej, która stawiała ideał dziewictwa ponad wszystko.
Z pewnością osąd epoki represji seksualnych opartych na normach religijnych chrześcijaństwa, represji zinternalizowanej z jednej strony poprzez edukację i duszpasterstwo, a z drugiej egzekwowanej przez prawo kościelne i świeckie. Obfitość ostrzeżeń przed seksem obecnych w kazaniach i książkach religijnych, a także w sztuce religijnej, jest jednoznaczna; podobnie jak oskarżenie wysuwane pod adresem niemal wszystkich heretyków o skłonność do seksualnych ekscesów. Niewątpliwie religijność chrześcijańska, przenikająca wszystkie sfery życia, skłoniła niezliczone rzesze ludzi do powstrzymywania się od seksu. Przyjmuje się, że w późnym średniowieczu w miastach około jedna na dziesięcioro osób była księdzem, mnichem lub zakonnicą i żyła (lub miała żyć) w celibacie.
Większość chrześcijan w rzeczywistości prawdopodobnie doświadczała jedynie seksualności, która stale obciążała ich nieczystym sumieniem, ponieważ, według wielu teologów nawet legalny stosunek małżeński, ze względu na przyjemność, jaką dawał, był przynajmniej grzechem powszednim, a zatem takim, z którego należy się spowiadać. Jeśli małżonkowie powstrzymywali się od współżycia zgodnie z nakazami prawa kanonicznego w czasach objętych tabu ze względów liturgicznych oraz w okresach, w których kobieta była uważana za nieczystą z powodu menstruacji, to istniały tylko dwa do maksymalnie pięciu dni w miesiącu, w których mogli legalnie współżyć ze sobą. I to tylko wtedy, gdy chcieli począć dzieci. Obfitość przepisów we wczesnośredniowiecznych księgach pokutnych, konfesjonałach z późnego średniowiecza, późnośredniowiecznych dokumentach prawnych i wielu innych źródłach pokazuje, jak surowe były kanoniczne kary za seks pozamałżeński.
Teolog Johann Rucherat von Wesel (1425–1481), kanonik w Wormacji, napisał opinię dla pewnego mnicha kartuskiego, pomimo licznych pobożnych sprzeciwów, zgodnie z którą ślub czystości był spełniony również wtedy, gdy „natura obciążona zatrzymaniem nasienia” miała możliwość zbawiennego oczyszczenia, o ile czyniono to bez pragnienia przyjemności cielesnej. Masturbacja w tym celu zdrowotnym nie była zatem grzeszna.
Podążając za dobrze ugruntowaną średniowieczną tradycją teorii humoralnej, próbował leczyć omdlenia, których przyczynę wywodził „z zatrzymania nasienia”. Były to kobiety, które były nieprzytomne przez wiele godzin, ponieważ z powodu długotrwałej czystości ich nasienie nie mogło wypłynąć z macicy („suffocatio matricum”), ale zamiast tego rozkładało się patogennie, pozbawiając je wszelkich zmysłów. Ci nieszczęśni ludzie byli, więc narażeni na śmierć nieprzytomną lub pogrzebanie żywcem jako pozorni martwi – i to wszystko bez wzbudzenia w nich jakiejkolwiek skruchy za grzechy.
„Chrześcijańska miłość i wiara wymagają użycia takiej spermy”. Wymagają one, jeśli nie ma innych środków, użycia instrumentum naturale, czyli fallusa. Wdowiec jest zobowiązany pomóc takiej wdowie w niebezpieczeństwie (to przykładowe postacie Seitzena) „z chrześcijańskiej miłości, pomóc tej kobiecie na ciele i duszy […] W przeciwnym razie jest mordercą dusz”. Wreszcie „w Ewangelii nie ma niczego, co zabraniałoby solutus cum soluta”, tj. żaden fragment Nowego Testamentu nie zabraniałby tego osobom niezamężnym – teologicznie.
Solutus cum Soluta „dwoje samotnych ludzi pragnęło bezgrzesznie odprawić dzieło nieczystości”.
Zdrowy seks może oznaczać kilka rzeczy: stosunek seksualny jako czynność samoistnie sprzyjającą zdrowiu lub jako lekarstwo na niektóre choroby albo stosunek seksualny z unikaniem sytuacji zagrażających zdrowiu. Dlaczego zdecydowana większość starożytnych lekarzy, a tym samym ich średniowieczni koledzy, uważała seks za korzystny dla zdrowia?
Zgodnie
z powszechnie akceptowaną teorią dwóch plemników – nasienie męskie i
żeńskie pochodzi z krwi i oba są niezbędne do prokreacji – płyny te
gromadzą się w organizmie, jeśli nie są regularnie wydalane. Rozkładają
się, stają się szkodliwe (corruptio, putrefactio, venenositas), a na
sąsiednie narządy wywierana jest presja patogenów. Może
to prowadzić do licznych chorób,
zwłaszcza u kobiet cierpiących na suffocatio matricis (uduszenie macicy)
lub mola matricis (guz lub zwyrodnienie płodu): melancholię (depresję),
omdlenia, choroby psychiczne, ale także zawroty głowy i wodobrzusze,
zwapnienie wątroby, uszkodzenie przepony i serca, skurcze, wymioty,
gorączkę, zaburzenia funkcji poznawczych, bezdech, kaszel, utratę mowy,
czarnoczerwony mocz i wiele innych.
Mężczyźni natomiast muszą liczyć się jedynie z priapizmem i satyriazą; obie
płci z amor hereos. Oprócz biologicznych uwarunkowań naturalnych,
medycyna tamtych czasów rozpoznawała sześć nienaturalnych momentów: „sex
res non naturales”, takich jak interwencje wpływające na zdrowie, takie
jak odpoczynek i ruch lub sen i czuwanie. Należały
tu również nasycenie i jałowość, napełnianie i opróżnianie, przy czym
to ostatnie odnosiło się nie tylko do wydalania podczas gromadzenia się
szkodliwych substancji poprzez pocenie się lub upuszczanie krwi, ale
także do wypływu nasienia. Patologia
humoralna wymagała zrównoważonego stosunku płynów ustrojowych, na który
wpływały również różne temperamenty i charaktery oraz ich wewnętrzne
warunki temperaturowe.
Seks
sam w sobie jest zdrowy
W nieoczekiwanym miejscu, a mianowicie w traktacie edukacyjnym „De
disciplina scolarium”, opublikowanym w 1309 roku przez gramatyka
Williama z Wheteley, można przeczytać następujący cytat z Arystotelesa,
przedstawiony z aprobatą: „Przez stosunek płciowy, a co za tym idzie,
przez ćwiczenia, ciała odczuwają przyjemność, ponieważ dzięki obu tym
czynnościom zbędne rzeczy są z nich usuwane”. Szybszy wzrost jest
rezultatem u młodych ludzi.
W
swoim Regimencie dla
seniorów, praski profesor medycyny i krótkotrwały arcybiskup Sigmund
Albich (Albicus, 1374–1427), osobisty lekarz królów Wacława i
Zygmunta,33 napisał: „Nie ma napoju –
oprócz wina, żadnego jedzenia – prócz mięsa, żadnej radości – prócz
kobiety”. A w języku potocznym, XV-wieczny bawarski traktat o miłości
dworskiej, cytujący arabską medycynę, wyjaśnia: „Kto zaniedbuje i pomija
stosunek […], z którego w ciele rozwijają się złe wiatry i wzdęcia […],
które są pełne trucizny, jest głównym problemem. Z tego powodu [ludzie]
odczuwają wiele cierpienia, a ostatecznie śmierć”.
Seks,
zgodnie z powszechnym poglądem medycznym, oczyszcza; wydalanie nadmiaru
nasienia służy przywróceniu równowagi, eukrazji, na której opiera się
ludzkie zdrowie w mikrokosmosie. Powściągliwość w męskim orgazmie byłaby patogenna.
Łacińskie
chrześcijaństwo po raz pierwszy zetknęło się ze starożytnymi arabskimi
naukami o korzyściach zdrowotnych płynących z regularnego współżycia
seksualnego dzięki Konstantynowi Afrykańskiemu (zm. 1087). Ta
niezwykła postać pochodziła z Afryki Północnej, była handlarzem
narkotyków, podejrzewanym o uprawianie magii i uciekła do Włoch. Po
pracy w słynnej szkole medycznej w Salerno wstąpił (prawdopodobnie jako
brat zakonny) do założycielskiego opactwa benedyktyńskiego na Monte
Cassino, gdzie poświęcił się tłumaczeniu tekstów medycznych z
arabskiego, a przede wszystkim promowaniu medycyny opartej na metodzie
Galena. Jego
pierwotna przynależność religijna jest niejasna. „Liber de coitu”
Konstantyna zachowała się w około dwudziestu rękopisach i była drukowana
kilkakrotnie od 1504 roku; Ważni średniowieczni przyrodnicy, tacy jak Albert Wielki (ok. 1200–1280), studiowali traktat. Wcześniej dostępny jedynie we wczesnych wydaniach drukowanych, od 1983 roku jest dostępny w doskonałym wydaniu krytycznym.
Z pewnością pomaga dawać więcej. Nie
należy tu nic robić; należy wtedy żartować z kobietą, pocierając jej
stopy o stopy i delikatnie wycierając piersi, tak aby oboje zostali
pobudzeni do uwolnienia nasienia, tak aby mogło się ono zmieszać i zajść
w ciążę. Pożądanie kobiety widać w jej oczach. A jeśli ktoś pragnie mieć syna, powinien pochylić się na prawym boku. Mężczyzna nie powinien obcować z kobietą dwa razy z rzędu; powinien wcześniej oddać mocz i się umyć. gdzie
tego nie ma/ więc wygraj
wszystkie dzieci mają niebieskie oczy”. Zdrowy seks to zdecydowanie seks
umiarkowany; również tutaj ma zastosowanie starożytna, średniowieczna
wartość aurea mediocritas, mâze, miary.
Wspomniany
traktat o miłości ostrzega przed nadmiernym seksem, który doprowadziłby
do „zgniłej krwi […] i pozbawiłby ciało wszelkich sił […], a jego
śmierć je przyniosła [mianowicie, nadmierna miłość]”. Dominikański
biskup Albert Magnus, który w kontekście swoich badań nad historią
naturalną był tak zainteresowany seksem, że rozmawiał nawet z kobietami o
masturbacji, a także z zakonnicami o ich (niezamierzonych) orgazmach,
przedstawił następujący dowód:
Pewien siwowłosy mnich pożądał pięknej damy sześćdziesiąt sześć razy. Następnego dnia zmarł, a ponieważ był szlachcicem, jego ciało zostało otwarte. Stwierdzono, że jego mózg był całkowicie pusty, tak że
pozostało z niego tylko tyle, co owoc granatu, a jego oczy były podobnie zniszczone.
W
encyklopedii Placiedes et Timeo ou Li secrés as philosophes (około
1300?), której król Karol V Walezjusz (1338–1380) posiadał nie mniej niż
trzy egzemplarze, podano jedną z przyczyn wczesnej łysiny mężczyzny: „z
powodu zbyt częstego współżycia z kobietą”. Nie należy pomijać faktu,
że wszystkie źródła, które opisywały jedynie negatywne konsekwencje
współżycia seksualnego, informują nas o tym, co ich autorzy uważali za
zdrowy seks.
Tak
więc we wczesnośredniowiecznych prawach królów Wizygotów znajduje się
zastrzeżenie, że żona musi być zawsze młodsza od męża („ut femine
minoris semper etate viris maioribus in matrimonium disponsentur”). Przyczyna
leży najwyraźniej w przesądnym lęku, że małżeństwo zbyt młodego
mężczyzny ze starszą kobietą prowadzi do deformacji: „aby to, co się
rodzi, pozostało niepodobne [do rodziców?] lub potworne”. Oznacza to, że
zdrowy seks jest możliwy jedynie w tej kombinacji wiekowej, która do
dziś wszędzie dominuje.
Hildegarda
z Bingen (1098–1179),52 która oprócz wizjonerskich tekstów pisała
również o medycynie i farmacji, czerpiąc z tradycji medycyny
monastycznej, starożytnej medycyny orientalnej i medycyny ludowej,
zdawała sobie sprawę, że zatrzymanie nasienia podczas podniecenia
seksualnego jest szkodliwe i może prowadzić do szaleństwa u niektórych
typów ludzi, ale zezwalała jedynie na stosowanie ziołowych środków
leczniczych. Zbyt duża przyjemność podczas prokreacji prowadzi do
ślepoty; nasienie skażone grzechem daje potomstwo niepełnosprawne.
Benedyktynka umiejętnie potrafiła poprzeć dogmatyczną normę monogamii argumentami zaczerpniętymi z nauk przyrodniczych. Mit
krwi nieczystej przez grzech jest tu wyraźnie propagowany: Dzieci
poczęte w cudzołóstwie są często nieszczęśliwe, „ponieważ otrzymały
początek swego poczęcia z różnych zwyczajów i różnej krwi, mianowicie
zarówno mężczyzn, jak i kobiet”. Ponieważ rodzice zachowywali się jak
bydło z powodu palącej żądzy („ardente libidine”), „która kala ich
rozum”. Jako pozytywną radę na zdrowe współżycie święta zaleca sianie
nasienia tylko w okresie dojrzewania życia i podczas obserwowania fazy
księżyca, której Hildegarda szeroko przypisuje moc, która praktycznie
predestynuje całe życie.
Takie
zalecenia można znaleźć zarówno wśród lekarzy, jak i teologów, choć
niektórzy z tych ostatnich skłaniali się ku raczej nierealistycznym
radom. Tak
więc arcybiskup Aegidius Romanus (ok. 1243–1316), generał
augustiańskiego zakonu pustelniczego około 1300 roku, powołując się na
Arystotelesa, uważał, że kobieta powinna mieć co najmniej 18 lat, a
mężczyzna ponad 30, zanim po raz pierwszy zetkną się z seksem –
oczywiście w małżeństwie. A następnie powinno się to powtarzać jak najrzadziej, ponieważ wiadomo, że seks osłabia mózg i inne narządy. Szczególnie źle: jeśli chodzi o seks, „Im więcej masz, tym więcej chcesz”.
Zgodnie
z prawem kanonicznym wiek, w którym dziewczęta mogły zawrzeć związek
małżeński, wynosił dwanaście lat, a w przypadku dziewcząt o wczesnym
rozwoju – siedem, a w przypadku chłopców czternaście. Trudno byłoby
znaleźć jakiekolwiek dowody na to, że ktokolwiek zastosował się do rady
tego duchownego.
Wydaje się niezwykle niezwykłe, że polihistor, biskup i kaznodzieja
krucjatowy Albert Wielki w swoim dziele o historii naturalnej uznaje
masturbację za pożyteczny proces w rozwoju biologicznym, aczkolwiek bez
wyraźnego jej zalecenia.
Naturalnie,
masturbacja była karalna na mocy prawa kanonicznego; najsłynniejszy
uczeń Alberta,
Tomasz z Akwinu (ok. 1225–1274), zaliczał masturbację do grzechów
przeciwko naturze, w Penitencjariach, a kanoniści zalecali różne rodzaje
pokuty. W okresie dojrzewania chłopcy i dziewczęta gromadzą szczególnie
dużą ilość wilgoci w narządach płciowych. Dlatego „są silnie zmotywowani do współżycia”, dzięki czemu ich ciało rozwija się szybciej i lepiej. Jednak niektóre 14-letnie dziewczęta nie mają możliwości współżycia i mogą jedynie oddawać się fantazjom seksualnym.
„Często
pocierają się palcami lub innymi narzędziami, aż w wyniku rozgrzania
spowodowanego pocieraniem lub stosunkiem płyn nasienny zostanie
uwolniony w rozluźnionych drogach moczowych […] wtedy ich srom osiąga
odpowiednią temperaturę i stają się bardziej czyste”.
Oczywiście
święty nawiązywał tu do tradycji ustanowionej przez Galena i Awicennę,
zgodnie z którą uwolnienie szkodliwych humorów poprzez masturbację
wydawało się konieczne dla zdrowia. W swoich dziełach teologicznych
jednak ogłasza każdy seks, który nie służy prokreacji, za grzech
śmiertelny i sprzeczny z naturą.
Warto
również wspomnieć o teologu pastoralnym Tomaszu z Chobham (I wiek),
autorze szeroko rozpowszechnionego tomu pokutnego: Wie on, że lekarze
opisują mimowolne nocne zmazy jako chorobę – ale uzasadnia zakaz
masturbacji stwierdzeniem, że „każdy taki haniebny ruch jest
zabroniony”, dlatego zamierzona ulga jest grzeszna. jeśli występuje
mimowolnie podczas snu, to mimo wszystko jest bezgrzeszna. Wytrysk
przez przypadkowe
tarcie, na przykład podczas jazdy konnej, jest również grzechem
śmiertelnym, ponieważ mężczyzna mógł zablokować wytrysk pokrzywą lub
zimną wodą – pojęcie to najwyraźniej przejęto z monastycznego klasztoru.
W
ginekologii można odnaleźć ślady poglądu, zapoczątkowanego przez
Hipokratesa i Galena, że seks jest niezbędny dla kobiet, aby utrzymać
wilgotność macicy. Stanowisko
to reprezentowane jest między innymi w dziele „De curis mulierum”
autorstwa tajemniczego Trouli Konstantyna oraz w „Quaestiones
Salernitanae” (około 1200 r.). Jeśli miesiączka nie występuje, pomaga
stosunek płciowy. Jako normę medyczną zaleca się dwa lub trzy razy w tygodniu. Po stosunku kobieta powinna się oczyścić. Kobiety, które odczuwają brak pożądania
Pytanie o to, jak seks może być zdrowy dla kobiet, jest oczywiście rzadko poruszane. Uważa
się, że jest zdrowy, jeśli mężczyzna również doprowadza partnerkę do
orgazmu; w przeciwnym razie istnieje ryzyko, że zatrzymane nasienie
zatka macicę. Wtedy kobieta nie może już zajść w ciążę, cierpi na ból, nudności i problemy z oddychaniem. W najgorszym przypadku ciało może obumrzeć i może nastąpić śmierć.
Arnald
von Villanova (ok. 1235–1311) i autor Secreta mulierum zdają się
należeć do nielicznych lekarzy, którzy zalecali mężczyznom łagodne
zachowanie podczas stosunku, doradzając łagodne słowa, pocałunki i
pieszczoty. Stosunek
płciowy powinien odbyć się tylko wtedy, gdy kobieta jest wystarczająco
podniecona. Chociaż przyjemność kobiety jest jedynie efektem ubocznym,
sprzyjającym poczęciu, niektóre zalecenia medyczne sugerują w tym
sensie, że mężczyzna powinien również sprawiać przyjemność swojej
partnerce.
Komentarze
Prześlij komentarz